[ad_1]
– Pierwszy raz głos usłyszałam w autobusie. Siedziałam niedaleko kierowcy, on słuchał radia, spiker coś opowiadał. Nagle ten spiker – takie było moje wrażenie – zaczął zwracać się do mnie. Nakazał mi, żebym zaczęła na całe gardło się śmiać. Zatkałam uszy, wysiadłam z autobusu – opowiada Monika Syc.
Ta kobieta – pacjentka działająca na rzecz innych pacjentów – udowadnia, że choroby psychiczne da się skutecznie leczyć. I że diagnoza nie oznacza, że to już koniec wszystkiego, co dobre. Przeczytajcie rozmowę Marii Mazurek ?
Życie ze schizofrenią może być sensowne i szczęśliwe
[ad_2]
Źródło wpisu